poniedziałek, 31 maja 2010




Do mojej kolekcji wywiadów w profilu inspirujących osobowości trafiła się kolejna perełka. Osobowość elektryzująca i zarażająca swoją pasją, jak również radością życia. Fan z krwi i kości pragnący zachować w duszy muzykę i wszystko to, co stworzyli legendarni chłopcy z Liverpoolu. Tomasz Pietrzyk, na co dzień menadżer, szalenie entuzjastycznie opowiada o swej wielkiej pasji i miłości do muzyki i starego dobrego rocka.
TT : Wiem, że jest Pan wielkim fanem zespołu THE BEATLES skąd u Pana to zainteresowanie muzyczne?
TP : Żeby było jasne, nie jestem ortodoksyjnym fanem tylko Beatlesów - ich muzykę uwielbiam i oni byli dla mnie pierwsi, najważniejsi. Słucham każdej, dobrej muzyki - najchętniej stary, dobry rock : Deep Purple, Led Zeppelin, AC/DC, Joe Satriani, Dire Straits - nasze rodzime Lady Punk, a przede wszystkim gitarzystę Janka Borysewicza........i wiele.....
TT : Czy jakaś osoba, sytuacja lub wydarzenie miały wpływ na Pana pasję?
TP : Wszystko zaczęło się jakieś 50kg temu. Tak dokładnie chodzi o KG - niestety życie "gwiazdy" kosztuje - he, he.... Uwielbienie do zabawy, której nieodzownymi atrybutami było piwko i gitara sprawiły, że złapałem syndrom Elvisa i dziś muszę nosić ponad 110 kg....
...ale do rzeczy - gdzieś w 6 klasie podstawówki, czyli jakieś 30 lat wstecz spacerowałem, wczesnym rankiem z papierowym tornistrem do szkoły. Wtem na ławce, w przyszkolnym parku dwóch kolesiów słuchało radia na baterię - i wtedy stało się - w tym radiu (była to chyba audycja - "lato z radiem") usłyszałem ICH. Był to numer - Please Mr Postman -. Wydawało mi się wtedy ,że niebo sfrunęło na ziemię. Do tej pory, żadna muzyka nie wywołała u mnie takiego efektu. Od tego dnia zaczęły się poszukiwania nagrań, płyt , zdjęć , czegokolwiek co było związane z czwórką z Liverpoolu. A jeśli już udało się coś zdobyć, to słuchałem 24/ H na dobę. Założyłem album (mam go do dziś), do którego wklejałem wszystkie materiały dotyczące Beatlesów. Udało mi się zgromadzić ponad 400 różnych zdjęć , wywiadów. Tutaj należy dodać , że w tamtych czasach, czyli gdzieś ok. 1980 nie było netu, w TV tylko dwa kanały, a prasa najczęściej pisała o "dziewczynach na traktory" lub o " sojuszu robotniczo-chłopskim. Zdobycie zdjęć zagranicznej grupy było naprawdę niezłym wyzwaniem.
W tym również momencie urodziła się moja pasja do gitary. Pamiętam jak dziś, gdy po lekcjach razem z przyjacielem - Jackiem (potem razem graliśmy w zespole młodzieżowym) dawaliśmy pseudo "koncerty Beatlesów".Rakietki do badmintona służyły nam za gitary a wieszaki na mapy w klasie geograficznej - za statywy z mikrofonami. Dziś wydaje się to śmieszne , ale nie uwierzysz, że na takie występy przychodziło czasami 20-30 koleżanek, które siadały na ławkach i czasami "piszczały" jak na prawdziwym koncercie. Oczywiście nie znaliśmy angielskiego, ale nauczyłem się fonetycznie przeszło 100 piosenek Beatlesów . Tamta nauka pozostał do dziś.
TT : Czy zespół, który sprzedał pod koniec lat 90-tych swoją miliardową płytę, choć już nie istnieje jako zespół od przeszło 20 lat, wzbudza wciąż w fanach taki entuzjazm?
TP : Z tym pytaniem mam lekki problem - no bo to troszkę tak jakby chrześcijanin próbował nawrócić na swoją wiarę muzułmanina.
A tak na poważnie, to uważam , że jeśli już ktoś raz pokochał Beatlesów i ich muzykę to pozostanie z tą swoją kochanką do końca życia. Nie wiem czy obserwowałaś to, co działo się z niedawno wydanymi i oczyszczonymi cyfrowo płytami czwórki z Liverpoolu. Pomimo , że zestaw kosztuje prawie 1000pln - to pierwsza edycja sprzedała się, zanim tak naprawdę ujrzała światło dzienne. Sam osobiście jechałem prawie 300km. Dzięki uprzejmości kolegi z Media Markt, udało się zarezerwować, aż w Częstochowie jeden egzemplarz. W sklepach ustawiały się takie tłumy jak w latach 80-tych po szynkę.
Ostatnio, kiedy byłem w Anglii pojechaliśmy do Londynu - co tam Londyn, dla mnie liczyło się tylko jedno : ABBEY ROAD i słynne pasy na jezdni. Nie wiem , czy wiesz o czym mówię, ale to właśnie motyw pasów i przechodzącej po nich chłopcach z Liverpoolu poświęcona była okładka jednej z ostatnich płyt Beatlesów. Nie masz pojęcia, jak czułem się i jaką sprawiło mi to frajdę. Ja, FAN z Polski chodziłem sobie dokładnie po tych samych pasach " co oni". I chodziłem tak w tę i z powrotem, a z przejeżdżających aut patrzyły w moją stronę przyjazne, pełne zrozumienia oczy Londyńczyków - widać , że są dumni ze swojej czwórki.
W tym miejscu stawały wycieczki, wychodzili ludzie i robili pamiątkowe zdjęcia na "najsłynniejszych pasach na świecie". Jak będziesz chciała popatrzeć, link z kamery w Londynie http://www.camvista.com/lang/pl/england/london/beatles_abbey_road_webcam.php3 .
TT : Posiada Pan podobno całkiem interesującą schedę po legendarnych Beatlesach proszę powiedzieć co to są za przedmioty?
TP : Jeśli chodzi o pamiątki to oprócz oczywiście nagrań (a mam takie, które trudno usłyszeć na co dzień w radio), posiadam sporą kolekcję zdjęć i różnego kalibru artykułów prasowych. Musisz pamiętać , że w latach 80-90 nie było Internetu i nie każdy mógł sobie tak jak dziś wsiąść do samolotu i polecieć do Londynu czy Liverpoolu. Przywieść walizkę pamiątek i beatlesowskich gadżetów. Wszystko co udawało się wtedy zdobyć , czasami urastało do miana cudu. Miałem paru kolegów, mających rodziny "na zachodzie", którym przysyłano kolorowe gazetki z muzyką np: niemiecki Brawo. Boże, ile tam było pięknych zdjęć zespołów a nawet plakatów. Innym źródłem były objazdowe wesołe miasteczka, w których dominującą dla chłopaka rozrywką była STRZELNICA. Strzelało się z wiatrówki do patyczków, nad którymi ustawione były różne fanty. Jedni strzelali do celu , aby zdobyć kwiatek czy maskotkę dla koleżanki, ja zawsze wypatrywałem zdjęć Beatlesów - i przyznam szczerze wiele udało mi się tą drogą pozyskać. Sporo materiałów na temat Beatlesów a przede wszystkim Johna Lennona ukazało się również w polskiej prasie po 8 grudnia 1980 - kiedy to w Nowy Yorku u zbiegu ulic West 72nd Street i Central Park West niejaki Mark Chapman - bo tak nazywał się ten skur....syn - pięcioma kulami z pistoletu - pozbawił życia IDOLA tak wielu ludzi na świecie.
Dla milionów fanów, w tym również dla mnie. Było to straszne przeżycie. Życie napisało swój scenariusz, który ostatecznie przekreślił nadzieję na ponowne wspólne granie Beatlesów.
Dziś, nie ma już dwóch Beatlesów, ale obserwując rynek muzyczny i powroty wielu gigantów rocka np: Rolling Stones, Led Zeppelin - pewnie i chłopaki z Liverpoolu za jakieś bajońskie pieniądze zdecydowaliby się zagrać parę koncertów - ale jak to mówią " to se ne vrati".
TT : Co Pana zdaniem wyróżnia Beatlesów na tle chociażby takich sław jak Elvis Presley czy Jamie Hendrix?
TP : Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie w czym Beatlesi są lepsi od Presleya czy Hendriksa. Obydwaj Panowie są wspaniali.
Jak słyszę Elvis, to od razu w uszach mi brzmi wspaniały , miękki i nadzwyczajny tembr głosu. Z kolei Jamie to wulkan i "Breżniew" gitary, który językiem potrafił wiele więcej na gitarze niż wielu tradycyjnie - palcami.
No cóż, a Beatlesi w początkowej fazie dedykacji muzycznej - nie znali nut i zasad kompozycji oraz aranżu. Mieli za to, w sobie to COŚ. Obdarzeni przez Boga - cudownym zmysłem do tworzenia genialnej muzyki, która do dziś jest dla wielu twórców inspiracją. Ich czwórka razem , ale też każdy z osobna, stanowił sobą wielką indywidualność i osobowość. Począwszy od troszkę śmiesznawego Ringo do Johna, od którego to wszystko się zaczęło. Uwielbiam słuchać Johna nawet, kiedy udziela wywiadów. Ma trochę "nosowy" głos, ale też niesamowite poczucie humoru. Nie ujmując całej czwórce, dla mnie to Lennon skomponował najcudowniejsze utwory Beatlesów np. te : http://www.youtube.com/watch?v=pVlr4g5-r18 ;http://www.youtube.com/watch?v=Rj-4t9drUlM. Na przestrzeni 10 lat , bo tyle z grusza razem tworzyli zrobili genialny postęp i przeszli totalną metamorfozę w muzyce. Wystarczy posłuchać pierwszą, pięknie melodyjną płytę " Please please me" i dla przykładu "Biały album", gdzie znajdziemy bardzo dojrzałe muzycznie numery, często ocierające się o ciężki rock. Uważam, że żaden artysta czy zespół nie dokonał w całej Historii muzyki tak fantastycznego rozwoju, tak wyraźnego przełomu w całej muzyce rozrywkowej.
Tak jak powiedziałem wcześniej, za to czego dokonali w muzyce światowej - Beatlesów po prostu, nie da się, nie kochać. Na szczęście pozostała ich muzyka, nagrania, filmy. Można wsłuchiwać się w nie godzinami i czerpać przyjemność.
TT : Muzycy z Oskarem za film ,,Let It be'' zawładnęli sercami milionów ludzi, fani oddają hołd zjeżdżając się do Liverpoolu, czy i Panu udało się tam dotrzeć?
TP : Byłem w Liverpoolu, w muzeum poświęconemu Beatlesom - było wspaniale. Niestety, byliśmy bardzo ograniczeni czasem, tak więc planuję w przyszłym roku pojechać do Liverpoolu, na specjalnie organizowaną wycieczkę śladami Beatlesów. Oprócz zwiedzania muzeum, można odwiedzić ich rodzinne domy i miejsca w których dorastali, oraz posiedzieć w CAVERN CLUB- to klub muzyczny w Liverpoolu, gdzie zaczynali swoją przygodę z muzyką http://www.youtube.com/watch?v=QCMDPeiZm-Y.
Dziękuję za wywiad
Tea Time

poniedziałek, 24 maja 2010



Cesarska, żółta... czyli jaka ?
Herbata żółta jest produkowana w niewielkich ilościach w zaledwie siedmiu z osiemnastu prowincji chińskich. Należy do nich prowincja Anhui, Fujian, Guangdong, Hubei, Hunan, Syczuan, Zhejiang. Do jej uprawy wykorzystuje się liście Camellii sinensis. Chiny, są jedynym krajem, w którym produkuje się tę rzadką herbatę. Ma tam długą tradycję wytwarzania, sięgającą czasów dynastii Ming i Qing. W dawnych czasach dostępna tylko na dworze cesarskim i pita podczas religijnych ceremonii – stąd jej przydomek cesarska. Całe lata trwała prohibicja na herbatę żółtą w Europie. Jest ona przez to mało znana i nie tak popularna jak zielona.
Produkcja herbaty żółtej jest owiana tajemnicą. Wiadomo ,że liście są suszone w ten sam sposób co liście na herbatę zieloną. Według jednej teorii liście zaraz po zbiorach są na patelniach typu wok prażone w dwóch etapach. Następnie, jeszcze gorące, pakuję się w liście bambusa i doprowadza do wyrośnięcia (a właściwie bardziej poprawnie) utlenia przez 7 dni. Na koniec po raz ostatni herbata jest prażona . Innym sposobem jest prażenie herbaty w małych ilościach na raz, a następnie owija się ją w papier lub płótno. Po kilku godzinach proces ten jest powtarzany. Możne trwać kilka dni ,aż zakończy się zadowalającym wynikiem. Produkcja herbaty żółtej jest żmudna i czasochłonna, dlatego jest jej mniej na rynku herbacianym. Pod względem rynkowym nie jest tak łatwa w obróbce i popularna jak zielona. Jest za to bardzo rzadka, nawet w Chinach.
Stopień dojrzałości liścia pozwala dzielić ją na: pąkową wytwarzaną z samych pąków , pędów o jednym pąku i jednym liściu; drobnoliściastą wytwarzaną z pąków i młodych liści oraz liściastą wytwarzaną z pędów o jednym pąku i 2 do 5 dojrzałych liści.
Herbata żółta zawiera śladowe ilości teiny dlatego polecana jest przed snem ze względu na swoje relaksujące działanie. Ma zbawienny wpływ na układ trawienny, usuwa toksyny z organizmu. Zawiera tyle przeciwutleniaczy co herbata zielona, ale nie ma tak charakterystycznego dla zielonej herbaty ,,trawiastego '' smaku, który niekiedy zniechęca.
Zapach żółtej herbaty jest często opisywany jako świeży i kwiecisty. W smaku bardzo lekka i łagodna. Napar ma kolor bladożółty a tuż przy ściankach czarki mieni się bladoróżową poświatą. Pyszna, o subtelnej nucie , polecana wszystkim, którzy poszukują nowych, wrażeń smakowych.

poniedziałek, 10 maja 2010